środa, 19 lipca 2017

ZNOWU WYLOT Z CHOPINA

Siedzę na bramce... brzmi znajomo, prawda? Chyba nawet na tej samej, bo mam identyczny lot. Wracam do USA po pogrzebie. Mam nadzieję, że wpuszczą mnie na granicy. Takie krótkie wyloty są podejrzane. A tam na wjeździe siedzi człowiek i to człowiek stempluje wjazd. Może odmówić, decyzja jest niepodważalna. I wtedy wraca się do Polski..... Na własny koszt, dość od razu.

Na wszelki wypadek poprosiłam mojego ubezpieczyciela o zaświadczenie, że organizowali mi powrót do kraju. Bo mam tylko kserówkę aktu zgonu po polsku, a urzędnik w USA nie musi znać polskiego. Dali mi zaświadczenie.
I tak jak lepiej, bo wiecie  - jeśli ubezpiczyciel zapłacił za przebukowanie biletu i to ekspersowe (kosztowne) przebukowanie - to znaczy że naprawdę zmarł mi ojciec. Ubezpieczyciel w żadnym kraju nie płaci za bilet, jeśli nie musi. Trochę się denerwuję tym wjazdem. No i jestem zmęczona emocjami, pogrzebem i podróżami - w końcu przecież w ciągu 4 dni nalatałam się tych kilometrów od groma i jeszcze nalatam dzisiaj.

Odpoczywam ile mogę i jem kiedy mogę. Tyle mog zrobić dla siebie w ramach utrzymywania się w dobrej kondycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NIEZŁA SKUCHA ZAĆMIENIOWA

Gadałam z jednym takim gościem z autobusu. Dziś podróżowałam Greyhoundem - taka tania linia. Gościu nie wiedział, że jest zaćmienie. Nie wie...